Dla mnie zdecydowanie "Igrzyska śmierci", chociaż "Zmierzch" też czytałam.
Miło się go pochłonęło, ale jednak wolę książki, które skłaniają mnie do jakichkolwiek refleksji.
Poza tym, tyle nasłuchałam się od koleżanek o idealności Edwarda ("On jest idealny, nie ma takich mężczyzn!"), że czułam się "zawiedziona", gdy mnie kompletnie nie pociągał. :D
Cóż, chyba nie jestem romantyczna. :P
Może i nie jest to działo jakich światowych lotów, ale uważam, że to dobra pozycja dla osób w młodym wieku. Mówię tu o Igrzyskach.
Skłania do przemyśleń, ma odniesienie do otaczającej nas rzeczywistości. To dobra pozycja.