Jeśli był taki temat to z góry przepraszam,ale go nie zauważyłam
Mam taki problem, jestem z chłopakiem już 3 miesiące jest to pierwszy mój związek od 5 lat. Zaczęło się od tego, że znajomi przyprowadzili go na taką jedna miejską imprezę od razu stwierdziłam, że w nim coś jest. Stwierdziłam,że to musi być miłość więc zaczęłam robić wszystko byśmy się zeszli, razem gadaliśmy na gg, wychodziliśmy na miasto, aż się pocałowaliśmy na pożegnanie, miałam wrażenie że to dla mnie nic nowego, ale zarazem to właśnie wyszło z mojej inicjatywy. Następnie spotykaliśmy się codziennie, w wyniku czego opuściłam się w nauce. Zaczęły się w domu afery... Czułam się przez to beznadziejna, z każdym dniem byłam coraz bardziej załamana, ale nie chciałam po sobie tego ukazać więc ukrywałam to jak tylko się dało. W chłopaku czułam jedno z miejsc gdzie mogę się wyżalić i odpocząć, jednak z biegiem czasu stwierdziłam, że zabiera on mi za dużo czasu i nie mam go nawet dla przyjaciółek (widywałyśmy się tylko w szkole). Nasze spotkania skurczyły się do odprowadzania ze szkoły.
Na studniówce miałam ochotę go rozszarpać: miałam ochotę się bawić to moja jedyna studniówka, a on nie zatańczy bo nie umie, nie pogada bo nie ma o czym i tylko chce się całować. Gdy wyszliśmy w końcu na parkiet do jakiejś wolnej muzyki on zaczął mnie macać po tyłku... Stwierdziłam żeby się nie zapędzał,a on tylko z wyrzutem zapytał Dlaczego. Miałam ochotę go rozszarpać. Prawie całą studniówkę przesiedzielibyśmy w milczeniu, ale na szczęście znajomi wyrwali mnie na parkiet i z nimi się bawiłam. Gdy wracaliśmy do domu odczułam, jak by był na mnie obrażony.
Przyjaciółki stwierdziły, że powinniśmy od siebie odpocząć, bo mnie w nim wszystko wkurza, a on twardo twierdzi że mnie kocha (nawet nie wiem za co bo ostatnio zauważyłam, że nie mamy wspólnych tematów).
On jest spokojny i tylko by się przytulał, całował i przebywał w milczeniu, a ja nie wolę się bawić, szaleć. Wkurza mnie ten jego spokój i melancholia.
Pomóżcie co mam robić
PS. Przepraszam, że się tak rozpisałam