Bry, od jakiegos czasu zaczelo mnie cos meczyc. Mija juz 8 lat jak moi rodzice sa po rozwodzie i w sumie nie przejalem sie tym nawet. Po 18 zdecydowalem, ze zostane na stale u mamci. Nie chce wchodzic w szczegoly dlaczego tak a nie inaczej. Mm mam wrazenie, ze cos ze mna nie tak. Moj stoaunek do rodziny jest...chlodny, a to malo powiedziane. Nie interesuja mnie, z ojcem wgl nie utrzymuje kontaktu, co zabawne mieszka minute drogi ode mnie. Czasami jakos sie zdzwonimy gadka szmatka i tyle. Z mama mieszkam, to kiedy wroci z pracy tez dla niej czasu jakos nie mam, no chyba, ze wracam porobiony to nagle tak. Dziadkowie tak samo, mieszkaja na tym samym osiedlu i nawet neie wpadne nie pogadam, zupelnie nic. A jak juz sa swieta to odcinam sie jak malo kto, przyjde posiedze, zjem bylem-znikam. Nie wiem co na ten temat myslec, a nie jest raczej dobrze, kiedy sama rodzina juz o takie tematy zachacza. Czesto mam wrazenie, ze za bardzo nakrecaja sie, ale troche taty szkoda :/