Dobry czas temu obiecałam się podzielić wrażeniami i... kompletnie o tym zapomniałam
Tak czy inaczej wrażenie było pozytywne. Panie, na które trafiłam były miłe i wyrozumiałe. Trochę się cykałam, że zrobi mi się s,łabo, że będzie bolało itd ale nic złego mi się nie stało. Fakt, sam moment ukłucia igłą nie jest przyjemny
ale potem to już z górki.
Nie boję się i nigdy nie bałam widoku krwi, ale nigdy nie mogłam patrzeć na to jak pielęgniarka robi mi zastrzyk lub wyciąga igłę, nie mogłam patrzeć na swoje ramię, zawsze odwracałam wzrok. A tu, gdy już siedziałam w fotelu moja ciekawość zwyciężyła, patrzyłam jak ją wyciągają i... wszystko OK. Poleżałam jeszcze chwilę w fotelu, ktoś z personelu podał mi wodę, zamieniłam jeszcze parę słów z paniami po czym skierowałam się z powrotem do poczekalni, gdzie odetchnęłam jeszcze kilka minut popijając wodę i próbując czekolady (szału ni ma, to nie milka czy wedel, ale przecież nie o czekoladę w krwiodawstwie przecież chodzi, prawda?).
No, i jest satysfakcja, że być może moja krew własnie ratuje komuś życie :) Na pewno gdzieś w przyszłości oddam krew ponownie. Myślę, że warto :)