Kolego mój drogi. Ja kiedyś miałem taką sytuację dosyć podobną ale jednak też nauczyciel kur***.
POszedłem do niego (nauczyciel od fizyki).
Powiedziałem do niego po imieniu.
''Witam panie Genek Słuchaj no Genek ja wiem że ty mnie tak nienawidzisz że jak byś został dyrektorem to byś mnie instant wywalił na zbyty pysk.'' On mi starał się przerywać ale uciszyłem bydlaka. (Oczywiście to nie jest moja rozmowa 1:1 bo nie pamietam jak juz tam bylo nie mam dobrej pamieci do takich rzeczy). ''Twoje fluidy mnie nienawidzą nic z tym nie zrobię ale rusz swoją mózgownicą. Co tobie to da ? To jest mój ostatni rok a ty jeszcze będziesz w tej szkole uczyć ileś tam lat i jeżeli mnie nie zaliczysz z przedmiotu to będziesz mnie widzieć codziennie przez kolejny rok. Wiesz dobrze że umiem tematy a mimo to nie chcesz mnie przepuścić to jest kompletna katastrofa w tych czasach. Zbliżamy się oboje do starości i nic to nie zmieni. Ja chce przeżyć życie jako człowiek a twoje życie to nie moja sprawa. Nie lubimy się i choćbyśmy razem poszli na dziwki nic to nie zmieni więc nalegam i apeluję daj mi szansę i już nigdy się nie zobaczymy.''
Jakoś mniej więcej tak do niego powiedziałem z tym tylko że się oburzył po tym wzruszył ramionami (ma taki swoj gest) ale walić to.
Co się okazało ? Typek mnie zaliczył a na pożegnanie powiedział do mnie po imieniu (pierwszy raz) i życzył mi powodzenia w życiu.
Byłem w szoku trochę czułem się jak w ukrytej kamerze bo to przypominało film ale spoko zdałem.
Musisz być sprytniejszy od nauczyciela inaczej cie zje psychicznie i w ogóle.