Panel logowania

Nie masz jeszcze konta na e-Mlodzi.com?

Zarejestruj siê!

Zapomnia³eœ has³a?

Przypomnij je

Autor

Wiadomo¶æ

Nataniel

Pogromca postów

BORN TO BE



Wiek: 34

Do³±czy³: 28 Lis 2009

   

Wys³any: 2010-09-11, 18:33   Opowiadanie inne niż wszystkie

(Pierwszy fragment)

Nie jest łatwo mieć kilkanaście lat. Szczególnie, gdy ich posiadacz ma krzywe nogi i każe obserwować siebie z poziomu własnych kolan. Gdy w jednej chwili wymija cię obojętnie tylko po to, aby już w następnej głaskać cię czulej, niż najdelikatniejszą kochankę. Nie, to nie jest dobre określenie. Lucjan nie ma kochanki. Lucjan nie będzie miał kochanki. I gdyby wierzyć Lucjanowi, nie będzie miał również dziewczyny, narzeczonej ani żony. Jedyną pewną rzeczą, która stale na niego czeka i zawsze będzie czekała, jest słoik ogórków konserwowych - zakręcony tak mocno, że żadne siły na niebie i ziemi nie byłyby w stanie go otworzyć. Nie wiem, dlaczego Lucjan po prostu go nie wyrzuci, jak inni dwunożni. Może dlatego, że potrzebuje, aby coś na niego czekało.

Zacznijmy od tego, że Lucjan się urodził. I na tym można byłoby zakończyć listę jego zalet. Wiem jednak, że wtedy moja opowieść nie powinna być godna powtórzenia jej nawet konającemu gołębiowi, więc czynię swoją powinność i napiszę więcej. Lucjan jest stworzeniem wyjątkowo hałaśliwym i choć wydaje mu się, że jedynie muska świat opuszkami palców, ja słyszę. Słyszę nierówne uderzenia jego serca, skrzypiące stawy, ubranie ocierające się o suchą skórę i kosmyk włosów opadający na czoło. Słyszę, jak szybko rosną jego kości i jak szybko tracą swą sprężystość. Każdego dnia Lucjan kwitnie jak roślina i więdnie jak roślina, a pomimo to jest człowiekiem. Różni się od innych dwunożnych. Podobnie jak oni chodzi do szkoły, zamyka drzwi na klucz i patrzy na płeć przeciwną z wyrazem cichego uwielbienia na twarzy. Twarzy?... Twarz to coś, co stawia grubą czarną kreskę pomiędzy Lucjanem a jego rówieśnikami i coraz bardziej układa się w znak równości pomiędzy nim a ludźmi starymi. Tak, czas skradł Lucjanowi młodość. Widzę, jak codziennie rano spogląda w lustro z nadzieją, że zbudził się w końcu z trapiącego go koszmaru. Zamiast twarzy ładnej, miłej i pooranej młodzieńczym trądzikiem widzi twarz starca próbującego wepchnąć się w ciało o kilka dziesięcioleci za małe. Głębokie zmarszczki i błyszczące oczy spozierające spod ciężkich, starczych powiek. Aby się upewnić, zakłada okulary. W okularach wyraźniej widać małe końce świata. Ja siedzę w progu i również patrzę. Przez jego chude żebra, pulsujące żyły i wijące się niczym ptak serce w klatce piersiowej. Widzę dłoń odgarniającą z policzka kosmyk długich jasnych włosów. Widzę rozpacz pod paznokciami i żal skryty w rozdwojonych końcówkach. Widzę Lucjana, który każdego ranka przegrywa bitwę po to, aby do wieczora dumnie nosić maskę zwycięzcy.

Znalazł mnie, kiedy sam byłem jeszcze w jego wieku. Właściwie to zawsze żyliśmy obok siebie. On pozwalał mi pić mleko z przyniesionej przez siebie miseczki, a ja z dumą pokazywałem mu swój kawałek piwnicy. Któregoś dnia jednak inni dwunożni zaczęli się buntować przeciwko nam, twierdząc, że zwierzęta nie powinny lęgnąć się w ich siedzibie. Do tej pory nie wiem, czy mówili bardziej o mnie, czy bardziej o nim. W każdym razie Lucjan wycelował we mnie swój kościsty, drżący palec i zawyrokował: "On jest mój". Cóż za obraza! Ja mam być jego! "To skoro jest twój, to zabierz go stąd. I inne też". Te "inne" to reszta kotów dokarmianych przez Lucjana, ale mimo to chłopak wybrał właśnie mnie. Na początku go za to nienawidziłem i długo nosiłem w sobie urazę. Kłóciliśmy się, nierzadko dochodziło pomiędzy nami do łapo- i rękoczynów. Nie chciałem jeść. Nie chciałem, aby mnie dotykał. W taki oto sposób przechodziłem swój młodzieńczy bunt. Pewnego dnia Lucjan stwierdził, że to nie ma sensu, wyniósł mnie na podwórko i puścił wolno. Wtedy dotarło do mnie, że wprawdzie wygrałem bitwę, ale przegrałem wojnę. Umierałem, przytłoczony osamotnieniem Lucjana. Wróciłem, choć byłem zbyt dumny, aby prosić o wybaczenie. Nie musiałem. Chłopak czekał na mnie. Czekała na mnie miseczka pełna mleka i ciepłe posłanie zrobione ze starych koców. Czekało na mnie oderwanie od dzikości, do której byłem przyzwyczajony. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że to pozorne zniewolenie było zaproszeniem - do zupełnie innej, nieodkrytej przez nikogo wcześniej dziczy. Do serca umierającego codziennie Lucjana.
_________________
nie daj zapomnieć
chleba i wody
zapachu i smaku

nie daj zapomnieć
piękna i prawdy
leżących na progu


GG: 25676781
 

cappuccino  

VIP



ImiÄ™: Mama Madzia

Wiek: 36

Do³±czy³a: 04 Pa¼ 2009

   

Wys³any: 2010-09-11, 18:42   

Cytat:

konającemu gołębiowi



Może jednak zmień odbiorcę ;D...

Ciekawe. Chętnie poczytam drugi fragment.
_________________


http://mama24na7.blog.pl/
 

Straho  

Pogromca postów



Imię: Jacław

Wiek: 35

Do³±czy³: 04 Wrz 2008

   

Wys³any: 2010-09-11, 20:10   

Jakby prozą pisane. Przeczytał po trochu to wszystko, nie całe. Nawet mi się podoba.
_________________
https://www.photoblog.pl/straho
 

shesatanek  

Mega wymiatacz

O N A



ImiÄ™: Adolfa

Wiek: 59

Do³±czy³a: 01 Kwi 2010

   

Wys³any: 2010-09-12, 21:13   

Ze zniecierpliwieniem czekam na dalsze fragmenty . Więcej z siebie nie wykrzeszę .
_________________
www.top-radio.info kanał Rock Zapraszam
 

Forum m³odzie¿owe e-Mlodzi.com