To bardzo kontaktowy sport, przez co agresywny i niemal chamski. Nie do końca zgadzam się z opinią, że mecz z Francją był przegrany z braku szczęścia. Mimo to oglądam, życzę im jak najlepiej.
Oglądać, oglądam bardzo rzadko. Jakoś właśnie przy większych imprezach zdarza mi się obejrzeć kilka meczy naszych, choć przyznaję - specjalnie jakoś się nie jaram. Grać w ręczną lubię, nawet wolę bardziej, niż oglądać.
To bardzo kontaktowy sport, przez co agresywny i niemal chamski.
Agresywny i chamski? Nie nazwałabym tego tak. :) Bardziej twardy. Warto zauważyć, że po każdym faulu przy ataku pozycyjnym zawodnicy podają sobie ręce (nie mówię, że nie zdarzają się jakieś wyjątki, ale to podczas meczy, które są niezwykle ważne, a każda z drużyn chce wygrać). W każdym sporcie tak jest i wcale się im nie dziwię, bo mnie - kiedy oglądam mecz szczypiornistów przed tv - trudno jest powstrzymać emocje, a co dopiero im, którzy zostawiają całych siebie na boisku.
Co do samego sportu.. uwielbiam i grać i oglądać. Przynajmniej jeden zawał podczas takiego meczu przeżywam i nie mówię tutaj tylko o występach naszej reprezentacji. Mistrzostwa Europy w tym roku starałam się oglądać, choć nie zawsze była sposobność.
Sądzę, że każdego meczu w fazie grupowej Polaków nie można zapomnieć. Mecz z Rosjanami spowodował palpitacje serca, za to w meczu ze Szwedami nie mogłam wyjść z podziwu oglądając bramki zdobywane przez Lijka i obrony Wyszomirskiego. To był ten dzień, w którym Piotrek wiedział gdzie będą oddawane rzuty, zanim Szwedzi rzucili piłkę, jak powiedział jeden z komentatorów.
Mecz o pierwsze miejsce był kwintesencją piłki ręcznej! To było coś niesamowitego. Pozycje, w jakich Francuzi zdobywali bramki były wręcz nieprawdopodobne. I ten Luc Abalo! Faulowany przez dwóch Duńczyków potrafił tyłem rzucić piłkę, która trafiła do bramki.
W pełni zasłużone zwycięstwo Trójkolorowych.
Oj tam, odkąd Wenta odszedł to jakoś nie oglądam ani nie typuję wyników meczy polskiej jak i innej reprezentacji w piłce ręcznej. Po prostu jakoś nie czuję pociągu :)