Egzaminy.
Jeden przeciągnął się do 21. Wyobrażacie sobie, a zaczął się o 17. Na każdą osobę- godzina ustnego bredzenia trzy po trzy.
Podobnie na pierwszym.
Mało tego, mój kuzyn pokrzyżował mi plany podróży. W taki sposób, że mam ochotę go udusić.
To po pierwsze, a po drugie On, obruszony, że nie miałam czasu się z nim spotkać. Że nie to, że nie tamto. Więc zaproponowałam mu dzisiejszą noc, gdyż dopiero skończyłam sprzątać, a on, że ohoo, hoo-nie. Nie i chce się żegnać. Częstując mnie notką tyczącą się mojej osoby na kilkanaście stron.
Na dziś mam dość tej farsy.
_________________
W miękkim futrze kota