Też odniosę się do pierwszego posta. U mnie sytuacja jest dosyć dziwna. Wierze, że coś lub ktoś, jakaś siła, whatever stworzył/a/o świat. Może to być Jezus, może to być Budda. Mimo że byłem wychowywany ( i nadal jestem ) w teoretycznie katolickiej rodzinie to rodzice, którzy najmniej wierzą w Boga z całej rodziny, dali mi wolną rękę. Nie zmuszali do chodzenia do kościoła itd. Nie chodziłem do kościoła - z lenistwa, nudziły mnie kazania, klęczenie i klepanie ciągle modlitw.
Później zacząłem mieć własny światopogląd i swoje zdanie. Pomyślałem sobie: A co jeśli jestem gejem? To znaczy, że kościół mnie odrzuca? Bo kocham faceta, a nie kobietę?! - Pierwsza rzecz, która oddaliła mnie od Boga. Później pojawiały się sytuacje i obserwowałem jak ktoś chodzi do kościoła, by mieć 5 czy 6 z religii. Chwila, według wiary to kościół jest nagrodą, a nie ocena! Trzeci czynnik, który oddalił mnie od Boga. - Celibat. Jak księżą mają znać problemy dzieci, pomagać rodzicom z ich dziećmi itd. skoro księża nie mają dzieci? Znam jeden kościół, w którym ksiądz ma dzieci. Nie chodziłem tam, lecz z opinii innych słyszałem, że jest to najbardziej ludzi ksiądz.
Dla mnie sÄ… dwie drogi:
1. Wiara w kościół
2. Wiara w Boga/jakieś siły/matkę naturę/ewolucję itd.