Mam wielki problem, mówiłam juz Wam o karzełku w innych postach. Kolega mi mówił ze jemu okropnie zalezy ze karzełek chce ze mna być.faktycznie (karzełek -Kamil) dzowni do mnie codziennie wieczorem. ostatnio okropnie chce sie spotkać, mówi ze chce sie tylko cos zapytac i dużo czasu mu to nie zajmie.Wiem ze chodzi mu o to ze chciałby być ze mną. I tu własnie ten problem, ja nie chce z nim być. Okropnie sznuaje tego człowieka ,okropnie go lubie ale nie moge z nim być bo mam kogoś.Kolega mój wcisną mu kity ze jestem sama, 2 kolezanki tez tak mu powiedziały wiec on mi juz nie wierzy ze mam kogoś.
ja nie jestem nietolerancyjna, mi nie chodzi o jego wyglad,o to ze jest karłem i dlatego nie moge być. Jak powiem mu ze mam chłopaka nie uwierzy mi i uzna mnie za kolejną panienke która odpycha go za jego wyglad,co bym nie powiedziała to będzie źle,nie moge mu też porostu powiedzieć "nie chce byc z toba" bo na to nie mam serca, a nie moge powiedzieć "nie chce być bo tamto siamto" bo wyjdzie ze przeszkadza mi jego niepełnosprawność" wszystkie drogi są złe.
Jak mam powiedzieć aby wyjść z twarzą, aby nie pomyślał sobie o mnie źle,nie chce go skrzywdzić,bardzo go sznuje, bardzo go lubie i chce by był nadal moim kolegą bo jest naprawde zaje****,