Od razu na początku mówię, że nie jestem jakaś super szczupła czy coś takiego. Mam 167cm wzrostu i ważę 52 kg. Tak wiem, wydaje się, że to mało. Mam oponki na brzuchu oraz 'tłuste boczki', ale za to zgrabne nogi, chudziutkie ręce. Ale nie o tym chciałam napisać. To jest dodatkowa informacja, która może się przydać.
Zauważyłam, że od pewnego czasu [ok. tydzień] mam problemy z jedzeniem. Cały czas boli mi brzuch. Dla mnie wygląda to na nerwobóle. Jakbym cały czas się denerwowała. Fakt, miałam ost mały problem i wydawało mi się, że po jego rozwiązaniu mi przejdzie. Ale to dalej się utrzymuje. Jem bardzo mało, bo ? Nie jestem głodna. Na śniadanie ledwo wpycham w siebie miseczkę płatków z mlekiem, później jem obiad [znowu mała ilość, ledwo wchodzi] i na kolację też coś przekąszę. Między posiłkami jak mam ochotę to jem mandarynkę. Nawet słodycze, które tak bardzo lubię nie wchodzą.
Nie odchudzam się! Nie uprawiam w wolnym czasie żadnego sportu. Normalnie chodzę na spacery z koleżankami, robię zakupy, więc też nie siedzę całymi dniami w miejscu.
Nie chcę z tym lecieć od razu do lekarza, bo może mi to przejdzie.
Ale mam pytanie. Czy ktoś z was miał coś takiego? Czy może ktoś wie co to jest?
ps. To raczej też nie jest zatrucie, bo oprócz bólu brzucha nic innego mi nie dolega.
Proszę o odpowiedzi.. Z góry dziękuję.