Ej, muszę się tym z Wami podzielić! Nauczyłam się robić banoffee pie.
(chociaż ciężko mówić o uczeniu się, bo to banalnie proste). To ciasto amerykańskie na zimno z herbatników, masy krówkowej, bananów, ubitej kremówki i tartej czekolady. Oficjalnie najlepszy deser świata. Jest bardzo słodkie, więc trafi w gusta wszystkich amatorów słodkości, no coś py-szne-go. Nie będę rozpisywać się jak je zrobić, bo w internecie można znaleźć bardzo dużo przepisów.
W każdym razie polecam, niebo w gębie. Zrobiłam je w sobotę, przewidziane było na dwie osoby, ale robiłam je na normalnej, dużej tortownicy, a przed południem w niedziele już go nie było. Wiem, że to kaloryczna bomba tykająca, ale raz na jakiś czas można sobie na nie pozwolić. Poza tym, jeżeli chcecie trafić przez żołądek do serca jakiegoś mężczyzny to polecam ten ulepik, mój facet oszalał.
_________________
Później luki w pamięci, zapatrzenia w okno -
tam mała dziewczynka w bloku naprzeciwko
uśmiecha się z żyletką pomiędzy zębami.
Myślę o jej chłodnych pocałunkach.
fire, walk with me...