W sumie kiedyś nosiłam trampki - jako zamiennik glanów, kiedy było już za gorąco. Teraz w mojej szafce nie mam już żadnej pary. Zwyczajnie się zawiodłam na tej gumowej podeszwie podczas jesiennych powrotów do domu. Zawsze miałam powódź i katar gotowy :D.
_________________
Najpierw rezygnujesz z drobiazgów, potem z większych rzeczy, a w końcu ze wszystkiego. Śmiejesz się coraz ciszej, aż wreszcie zupełnie przestajesz się śmiać. Twój uśmiech przygasa, aż staje się tylko imitacją radości, czymś nakładanym jak makijaż.