Trampki to buty totalnie nie dla mnie, nie miałabym do czego ich założyć, poza tym, ja średnio przepadam za płaskimi butami, więc już w ogóle. Chociaż, chociaż, kiedy jeszcze byłam młodą i szaloną nastolatką, jakoś w rejonach drugiej klasy gimnazjum, sprawiłam sobie, takie okroopne, długie do kolan czarne trampki z czerwonymi sznurówkami, które, UWAGA, można było wywijać, żeby były sięgały do łydki! Od wewnątrz były czerwone, i miały takie fajne zatrzaski, żeby ten wywinięty materiał nie odstawał. Generalnie były straszne, ale ja nosiłam je z dumą przez jakiś czas.
Teraz wyrosłam z takiego stylu i takiego obuwia, i jeśli kiedyś jeszcze włożę takie buty, to chyba tylko po to, żeby na u babci wyplewić ogródek
_________________
Później luki w pamięci, zapatrzenia w okno -
tam mała dziewczynka w bloku naprzeciwko
uśmiecha się z żyletką pomiędzy zębami.
Myślę o jej chłodnych pocałunkach.
fire, walk with me...