Witam, zakładam osobny temat ponieważ chciałbym przekazać swoje przemyślenia na temat religii i ateizmu, w nieco szerszy, pozbawiony pustych haseł i osobistych przekonań sposób. Jestem zapewne nieco starszy od większość użytkowników tego forum, parę lat spędziłem na studiach, m.in. filozoficznych i chciałbym pomóc młodszym kolegom wznieść dyskusję na temat wiary i ateizmu na nieco wyższy poziom. Jedną z podstawowych tez jaką będę starał się bronić jest to że spór ludzi wierzących z ateistami jest nierozwiązywalny i bezcelowy.
Kościół Katolicki, wbrew temu co się może wydawać niektórym, nie jest instytucją niezmienną w swoich poglądach. Obecnie dochodzi z tego powodu do dosyć zabawnych sytuacji. Do tej pory, wiele osób wierzących sprzeciwia się Teorii Darwina mówiąc "to tylko teoria" i wskazując na tzw. brakujące ogniwo. Inni, jak np. Richard Dawkins, przy tej okazji, agresywnie ich atakuje. Jest to przykład obustronnego anachronizmu i niekompetencji albowiem z jednej strony ewolucjonizm jest faktem, natomiast teoria Darwina to tylko propozycja opisu procesu który jest stwierdzonym faktem, natomiast "brakujące ogniwo" to przykład nieznajomości procesu ewolucji człowieka który wcale nie pochodzi od małpy, a jedynie ma wspólnego przodka, którym jest Proconsul. Pan Dawkins z kolei zdziwił się ostatnio gdy dowiedział się że Watykan uznaje ewolucjonizm. Sama praca Dawkinsa jest interesująca pod kątem teorii biologicznej, wyjaśniającej jak religia może istnieć w świadomości ludzkiej. Dawkins nie dosięga natomiast nierozwiązywalnego szczytu sporu obu stron, sporu nierozwiązywalnego.
Nie wszyscy są świadomi, że obecna doktryna Kościoła Katolickiego zakłada że jeżeli interpretacja Biblii jest sprzeczna z nauką, to należy zmienić interpretację. Kościół wyraźnie ustępuje tu pola nauce i odcina się od koncepcji "Boga kłamiącego", który mami nasze zmysły tak aby wydawało nam się jedynie że wszechświat powstał przed miliardami lat. Podpieram się tutaj obecnym stanowiskiem kościoła ponieważ nie czas i nie miejsce aby wskazywać wszystkie płytkie przykłady sporów między ateistami, a wierzącymi.
Obie strony sporu, lubią obecnie podpierać się nauką. Często przybiera to dosyć infantylną formę wyrwanych z kontekstu cytatów z naukowców. Naukowców, którzy w moim odczuciu także popełniają błąd. Na studiach przekonałem się że tylko pewien % przychodzących na nie, ma dostatecznie otwarte umysły by móc zmieniać poglądy. Większość chyba zawsze nosi na sobie brzemię doktryny w której zostali wychowani. Naukowiec który głosi że Bóg jest, zawsze ma swojego odpowiednika który opierając się na dokładnie tych samych przesłankach, twierdzi że Boga nie ma. Taki naukowiec nie jest naukowcem, bo nauka ma precyzyjne ramy i narzędzia badawcze, a Bóg jest zagadnieniem spoza ram badawczych nauki.
Czy ateizm jest wiarą? Jest i nie jest zarazem. Jest niedopuszczalnym uproszczeniem wrzucanie wszystkich atestów do jednego worka i oskarżanie ich o wiarę w brak Boga. Faktem jest, że nauka stała się nową religią. Wynika to stąd że ludzie akceptują jej wyroki, ale nie znają się na niej. Nie znają się na metodologii i zapominają się o tym że nauka nie rości sobie pretensji do poszukiwania prawdy ,a jedynie do prawdopodobieństwa. nawet tzw. fakt naukowy pomimo iż jest praktycznie pewnikiem, zawsze nosi jakieś minimalne zmianę heurystyczne. A wynika to po prostu z charakteru ludzkiego poznania. Z ograniczenia aparatu poznawczego i umysłu, które nie są w stanie przeniknąć pełni złożoności świata. To jest już problem filozoficzny bardziej, niż naukowy.
Z drugiej strony, należy zauważyć że wiara wyznawana przez większość wierzących nie ma nic wspólnego z subtelnością teologicznych dociekań jakie zostały poczynione. Raczej niewielu chrześcijan przeczytało Biblię i dzieła co ważniejszych teologów i filozofów chrześcijańskich. Nie mówiąc już o czytaniu ich w oryginale, bo, mogę zaręczyć wam, że struktura i słownictwo języków starożytnych, jest właściwie nieprzekładalna na jakikolwiek język współczesny. Nawet mówiący tak zaawansowaną w porównaniu do polskiego, czy angielskiego, łaciną Rzymianie, uważali że ich język nie nadaje się do poważnej dyskusji, więc wykształceni Rzymianie posługiwali się greką. Jeszcze gorzej jest w przypadku języków starotestamentowych gdzie np. w klasycznym języku hebrajskim nie występują w ogóle czasy gramatyczne.
Pomińmy spór obu tych przypadków jako całkowicie jałowy i wznieśmy się na wyższy poziom.
Zmierzajmy powoli do sedna. Gdy dochodzimy do tematu "skąd się wziął świat" zajmujemy się tematem arche, tematem ontologicznym. Pierwszą rzeczą jaką zaczęła interesować się filozofia. Jest to temat którym współcześnie zajmują się fizycy i kosmologowie, często jednak stają się oni filozofami gdyż muszą wybiegać poza aparat poznawczy nauki i kierować się samym rozumem. NA TYM POZIOMIE ZACZYNA SIÊ PODSTAWOWY SPÓR RELIGII Z ARELIGIJNO¦CI¡.
W pewnym momencie, naukowiec może tworzyć dowolne teorie nt. powstania Wszechświata ale zawsze pozostaje pytanie co było pierwotną przyczyną, "Co było arche?" Jest to najstarsze pytanie filozoficzne. Wierzący mówi że to jest ten Bóg który patrzy na niego z dna kieliszka nauki. I w tym momencie dwie siły nieskończonej mocy zderzają się ze sobą, a żadna nie może wygrać. Ateista może bowiem odpowiedzieć że Bóg jest niepotrzebny bo z logiki wynika że BYT jest wieczny. Bo gdyby BYT wziął się z czegoś to coś musiałoby być inne niż BYT. Czyli BYT musiałby wziąć się z nieBYTu ,a nieBYTu nie ma. Bo byt jest wszystkim. Materią, energią, przestrzenią- to są wszystko przejawy BYTu który jest tym co bytuje. Jego przeciwieństwo musi być więc nie będące. Wtedy wierzący może odpowiedzieć: A skąd się wzięła logika która postanawia że byt jest wieczny? Wtenczas ateista replikuje: A skąd się wziął Bóg? Jak widać, spór jest na tym poziomie nie do rozwiązania. I dlatego Agnostyk mówi "nie wiem, nie wypowiadam się".
Dlatego spór o to czy jest jakiś bóstwo, jest nie do rozwiązania. Istnieją jednak inne płaszczyzny na których można się kłócić, szczegółowo z konkretną religią. Ale tutaj spór jest już nie tyle nie do wygrania co nie do przeprowadzenia. Logika bytu wiecznego którą zaprezentowałem poniżej do teoria logiczna Parmenidesa z Elei który określił kryteria poprawnego myślenia i stał się praktycznie ojcem-założycielem metodologii naukowej. Parmenides jest głównym antagonistą chrześcijastwa w którym mamy do czynienia ze zjawiskiem creacio-ex nihilo. Stworzenia z niczego. Ta chrześcijańska koncepcja jest w jawnej sprzeczności z teorią logiczną Parmenidesa. Tutaj zderzają się dwa style myślenia: logiczny i dogmatyczny. Chrześcijanin przyjmuje pewne rzeczy na wiarę, np. akt stworzenia świata. Parmenides wszystko przyjmuje na rozum. Dla niego creacio ex nihilo byłoby wbrew rozumowi, coś takiego to dla niego po prostu błąd logiczny. Dlatego, o ile jeszcze ateista lub agnostyk może zająć postawę "nie wiem" w kwestii istnienia jakiejś boskości, to nie może już przyjąć tej postawy w przypadku chrześcijaństwa. Może przyjąć tylko postawę "twoje myślenie jest błędne". Wiara jest nielogiczna, irracjonalna i nieempiryczna. Dlatego jest sprzeczna co do swej struktury ze światopoglądem naukowym, nawet jeżeli nie wchodzi mu w drogę.
Akt wiary to inny styl myślenia niż racjonalizm, te dwa style nigdy się nie przekonają. Dlatego ewangelizowanie ateistów i przekonywanie ich, jest bezcelowe. To wyłącznie prowadzi do ekskalacji konfliktów I vice versa.
A propo jeszcze wiary. Kiedy św. Anzelm z Canterbury pisał dowód na istnienie Boga, zastrzegł w nim że ten dowód nie przekona do Boga człowieka niewierzącego. Anzelm wiedział że dowodzenie istnienia Boga byłoby głupotą. Pisząc dowód, chciał tylko znaleźć zajęcie dla rozumu który nie zadowalał się dogmatem. Akt wiary irracjonalnej nie opiera się na żadnych dowodach. Dlatego wielu filozofów chrześcijańskich, w tym uznanych za świętych, uważało że nie ma cudów. Po co Bóg miałby dokonywać cudu łamiąc reguły świata który sam stworzył, skoro od początku świat ustanowił tak jak chciał, i jest transcendentny, poza czasem, więc z góry wie co w cały czasie się dzieje? Cuda, to zdaniem tych filozofów chrześcijańskich, taki magnes dla ludu. Jeżeli potrzebujesz doświadczać cudów, empirycznych dowodów, to tak właściwie nie wierzysz. Akt wiary jest aktem wiary, nie aktem poznania.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins
Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!