Wiem, że dużo czytania, ale gdyby ktoś się pochylił nad problemem, byłoby fajnie
Cześć wszystkim!
Mam ostatnio dość spory problem, który nie wiem jak rozwiązać. Chodzi o przyjaciela. Znam go dwa lata. Przez pierwszy rok znajomości było naprawdę super- zawsze znajdowaliśmy dla siebie czas- pomimo pracy, obowiązków, dziewczyn. Jednak od jakiegoś pół roku coś jest nie tak.
Właściwie chodzi o czas. Przyjaciel niestety go dla mnie nie znajduje. Kiedyś to, że przez pół miesiąca nikt się nie odezwie nawet słowem było nie do pomyślenia. Teraz- to jest normalne. Najbardziej chyba boli mnie to, że kumpel znajduje czas tylko i wyłącznie wtedy, kiedy jego dziewczyna akurat jest zajęta. Jak nie było jej przez pt, sb, nd- widzieliśmy się codziennie. Jak dziewczyna nic nie robi- nigdy nie znajdzie czasu, choćby 30 min, nie mówiąc o jakimś wyjściu wieczorem na dłużej. Zawsze wychodzimy tylko i wyłącznie wtedy, kiedy on akurat ma czas. Całkiem poważnie, chyba nigdy nie znalazł od jakiegoś pół roku czasu, kiedy go o to poprosiłem. Czasami napiszę z wyprzedzeniem nawet tygodniowym. Za każdym razem kończy się to słowami "zobaczymy". I okazuję się, że jednak nie. Nie można z nim zaplanować, bo każde plany kończą się fiaskiem. Tak jak ostatnia niedziela, którą planowaliśmy dwa tygodnie wcześniej.
Chciałbym żeby chociaż raz było tak, że wyjdziemy w jakiś normalny dzień, że przyjdzie weekend i jak kumple na spokojnie będziemy mogli wyjść. Bez tego, że za 15 min przyjedzie jego dziewczyna i będzie koniec spotkania- tak zazwyczaj to wygląda. Najlepiej jak najbliżej bramy, przy której mieszka, bo jak dziewczyna napisze to musi być w ciągu 5 minut.
Niestety o ile na początku przymykałem oko na to, jak się ze mną umówił i mnie olał, bo rozumiem że związek jest ważniejszy (czego ja np. nie zrobiłem nigdy w życiu, pomimo związku), tak teraz zaczęło mnie to bardzo denerwować. Niestety kończy się to na tym, że ostatnio dość często są między nami sprzeczki. Rozmowa z nim nic nie da- mówiłem mu o tym, o czym tutaj chyba z 5 razy. Za każdym razem słyszę tylko że to się zmieni. No i zmienia się... Na pierwsze 5 dni. Potem wracamy do tego co było.
Nie wiem, moim zdaniem to chyba nie jest normalne że dostosowałem się całkowicie do niego. Wychodzimy wtedy kiedy jemu pasuje, ja potrafię odwołać wszystkie plany jak napisze i z nim wyjść. On nie potrafi znaleźć jednego dnia. I zaczynam się zastanawiać czy to ja jestem nienormalny bo za dużo wymagam? Mam kumpli z którymi widuje się raz na miesiąc. Ale od przyjaciela można chyba wymagać czegoś więcej? Tym bardziej, kiedy mieszka niecałe 2 minuty drogi od ciebie...
Powoli zaczyna męczyć mnie ta znajomość. Mam wrażenie, że on wszystko robi na siłę. Jest super kiedy wyjdziemy nawet na te 30 min. Ale trzeba by też zacząć wychodzić w ogóle.
Jest jeszcze jedna kwestia. Kiedyś razem z jego dziewczyną była z nas naprawdę zgrana ekipa. Ostatnio każde wyjście razem z nimi kończy się jakimiś głupimi przytyczkami z jego strony co do mnie, takie wbijanie szpileczek, czego ja nienawidzę. Jest zupełnie inną osobą kiedy jesteśmy sami, i zupełnie inną kiedy jest przy dziewczynie.
Moje pytanie brzmi- co mam zrobić? Zakończyć tą znajomość? Bo z jednej strony wiem że to wyszłoby mi na dobre, mniej bym się wkurzał. Ale z drugiej strony nie umiem. Już raz próbowaliśmy- jednak jakoś te drogi znowu się zeszły. A rozmowa z nim o tym- tak jak pisałem, próbowałem chyba z 5 razy już. Naprawdę słabo mi z tym, że ktoś mówi jedno, robi drugie. Rozumiem raz, drugi popełnić ten sam błąd. Ale wszystko ma chyba swoje granice...