Ehm, pamiętam ten ból, kiedy mama weszła do pokoju i powiedziała, że ona zmarła w nocy. Nigdy nie zapomnę tych bezkresowych łez, tego skurczu wszystkich mięśni, zaniku barw wiosennych, nie miałam pojęcia wtedy, co mam ze sobą zrobić. Chciałam uciec od bólu, a jednocześnie zatapiać się w nim. Nie wiem dobrze jak to opisać. To po prostu było. Czułam jakby cały świat nagle zniknął. Ja przeważnie nie płaczę gdy zostaje mi dostarczona wiadomość o śmierci jakiegoś człowieka. Zawsze śmierć była mi bliska. Rozumiałam to podobno. Wiedziałam, że tak musi być i nic ani nikt nie jest w stanie tego zmienić, ale wtedy... coś się stało. Pękły we mnie wszelkie żyły, wszystko się wylało. Nie potrafiłam hamować tego bólu, z resztą nawet chyba nie chciałam. Nie było dla mnie ważne, co ludzie pomyślą, gdy zobaczą mnie zapłakaną. Nie chciałam o tym rozmawiać, nie potrafiłam. Spokój był dla mnie najzupełniej nieznany i jeszcze ta piosenka Myslovitz "I nagle skończy się to wszystko w co wierzysz, co kochasz zasypie śnieg. Dziki uniesie cię wiatr, opuści cię nagle uderzysz, ufałeś mu tak. Ale ty nigdy nie poddasz się..." śpiewana na próbach mnie dobijała. A co czuły jej dzieci? Ból i pustkę to na pewno. Kilka miesięcy wcześniej zmarł również ich ojciec. W ogóle rok 2007 / 2008 był jak puszka Pandory, która została szeroka otwarta. Najpierw śmierć jednego wujka, następnie drugiego i cioci. Nie było czym oddychać. Od stołu rodzinnego było trzeba odstawić praktycznie wszelkie krzesła. Moja mama miała 7 rodzeństwa, jednakże teraz zostało ich 3. No i jeszcze nieoceniony mąż jednej cioci, również zmarł. Teraz gdy rok się kończy, możnaby zrobić bilans strat i zysków, ale czy śmierć można zaliczyć do strat czy raczej do zsyków, przecież nie wiadomo, co dalej nastąpi. ¦mierć jest nieznanym, a jednak tyle łez ją opłynęło i tyle ludzi próbowało się z nią zjednoczyć. Nie można pomóc człowiekowi, który stracił bilską mu osobą, on po prostu musi sam połączyć się z bólem, a następnie wypłakać go, aż zabraknie sił na płacz i nadejdą nowe dni, które również kiedyś się skończą... jak wszystko.
_________________
¯ycie kwiatów jest trudne, zwłaszcza gdy nie mogą mówić. Dobrze, że wymyślono pismo i klawiature
. Jak zwykle zawiewam pozytywizmem.