Obejrzałem całość i uznałem, że odniosę się do bardziej niedorzecznych fragmentów. Nie jestem fizykiem, ale postaram się przynajmniej wskazać kierunek, w którym należy się poruszać, by odnaleźć ewentualne kłamstwa.
Po pierwsze- materia. To kłamstwo, że jej stworzenie lub zniszczenie jest niemożliwe. W fizyce znane są procesy anihilacji oraz kreacji, które pozwalają przekształcać materię w energię i vice versa. Nie są to rzecz jasna procesy łatwe do zaobserwowania (zachodzą na poziome cząstek elementarnych), niemniej jak najbardziej rzeczywiste.
Po drugie- ewolucja. Krytyka teorii ewolucji ma tutaj co najmniej niewielką wartość merytoryczną. Zerknijmy chociażby na człowieka, konkretniej na nasz narząd wzroku. Ludzkie oko całkiem dobrze radzi sobie z odróżnianiem kolorów i kształtów. Aby widzieć płynny obraz, wystarcza nam jakieś 24 klatki na sekundę. Nie jesteśmy jednak osamotnieni- bardzo podobne cechy prezentują wszyscy naczelni, czyli nasi najbliżsi „krewni”.
Inaczej ma się sprawa w przypadku kotów, psów i ptaków. Nie znam szczegółów, więc odniosę się tylko do tego, co wiem. Kot, który zdaje się oglądać telewizję, tak naprawdę ogląda tylko zmieniające się obrazki. By widzieć płynnie, potrzebuje około 100 klatek na sekundę. Pies, dla odmiany, nie odróżniałby na telewizorze kolorów. Widzi, o ile pamięć mnie nie myli, na szaro. Z ptakiem jest równie zabawnie: wiele z nich potrafi bez trudu dostrzec na ekranie Retina poszczególne piksele. Po co takie rozróżnienia w bożym planie? Nie wiadomo. Więcej sensu ma wniosek, że na skutek losowych zmian do puli genetycznej potomstwa dotarły cechy, które umożliwiły populacji przodków przeżycie.
Wspomniałem o genach. Potrafimy za ich pomocą zbadać pokrewieństwo między różnymi organizmami. Jest to o tyle ciekawe, że zdarza się odkryć, iż jakiś organizm stosunkowo wcześnie oddzielił się od pozostałych. Oznacza to mniej więcej tyle, że cechy wywołane przez daną pulę genów okazały się optymalne. Nie ma tu mowy o inteligentnym rozwoju życia- posiadanie użytecznych cech gwarantuje przeżycie, ich brak doprowadza w końcu do wymarcia. ¦wietnym przykładem są neandertalczycy. Chociaż przypominali homo sapiens, nie udało im się konkurować z nami. Dlaczego? To proste. Homo sapiens rozwijali się bardzo szybko, tworząc małe, pierwotne kultury i cywilizacje. Neandertalczycy przez tysiące lat nie rozwinęli się nawet odrobinę.
Skoro już o tym mowa- co z pozostałymi przodkami człowieka? Po co tyle form pośrednich, skoro w bożym planie liczył się tylko homo sapiens? Idźmy dalej tą drogą. Nieskończenie Mądry Bóg tworzy liczne organizmy tylko po to, by potem pozwolić na ich wymarcie. Nie mówię tu o sytuacji, w której człowiek doprowadza do wyginięcia innej rasy, wystarczą wszelkiego rodzaju kataklizmy… ale za nie odpowiada Bóg, zgadza się? Czy zatem stwórca zrobił sobie żywe zabawki?
Będąc przy zabawkach i genetyce, wielkim zaniedbaniem z mojej strony byłoby pominięcie organizmów pośrednich. Ichtiostega, sejmuria oraz archeopteryks nie mają według biblijnej kosmologii prawa bytu. Powiem więcej- sam fakt ich istnienia zdaje się być rechotem z inteligencji w planie stwórczym, pod warunkiem rzecz jasna, że Bóg tworzył organizmy czarodziejską różdżką, o której wspominał nie tak dawno papież Franciszek.
Podobne do tego pana tezy głosili jakieś sto lat temu teozofowie i antropozofowie. Tyle, że ich teorie były wewnętrznie spójne i bardzo logiczne. Jedynym problemem jest to, że nie mają wiele wspólnego z prawdą… A w każdym razie nie można tego dowieść. Tak czy inaczej- przynajmniej nie ignorują faktów i próbują tłumaczyć, skąd wzięły się skamieniałości i dlaczego niektóre organizmy przestały istnieć.
Rudolf Steiner, wszechstronnie wykształcony twórca antropozofii, argumentował, że w nauce nadmierną wagę przypisuje się poprawności obliczeń i pomija zgodność z rzeczywistością. Jako dowód wskazywał sposób przybliżania wieku Ziemi. Stwierdził, że moglibyśmy zbadać dokładnie serce człowieka i przez okres kilku miesięcy regularnie powtarzać pomiary. Jego zdaniem, moglibyśmy na ich podstawie opisać wygląd serca za trzysta lat oraz trzysta lat temu. Obliczenia byłyby poprawne, ale wcale nie wskazywałyby na to, że w pierwszym przypadku serce przestanie istnieć, a w drugim nie istniało. Ot, ciekawy eksperyment myślowy.
Prawdę mówiąc wcale bym się nie zdziwił, gdyby jakiś członek Towarzystwa Antropozoficznego próbował dowieść „młodej Ziemi” według swoich koncepcji. Myślę nawet, że byłby w tym znacznie bardziej przekonujący. Przynajmniej logika nie czułaby się pogwałcona.
Z drugiej strony- dr Hovind nie wydaje mi się mniej „sekciarski” niż którykolwiek z duchowych spadkobierców Bławatskiej. Wierzy w nieomylność Biblii, podczas gdy ta zawiera liczne sprzeczności. Warto zwrócić w końcu uwagę na fakt, że propaguje wiarę w Nowy Porządek ¦wiata. To niedorzeczna teoria spiskowa, według której grupa ludzi chce zniewolić resztę. Pytanie tylko: po co?
_________________
"Polskie życie polityczne nie może być dżunglą afrykańską, w której buszuje kilkunastu hultai klasowych. Wasz faszyzm albo zginie w Polsce, rozbije głowę o demokrację, albo Polska zapłonie wojną domową." - Ignacy Daszyński