Kiedyś miałam teorię, że po śmierci stajemy się częścią czegoś większego. Tak jak teraz sami tworzymy organizm tak później staniemy się tylko kolejną komórką w jakimś większym organizmie. Zatracamy swoje "Ja" na rzecz czegoś większego. Tak jakbyśmy byli kroplą w oceanie. W takiej sytuacji ilość posiadanych przez nas kończyn nie miałaby znaczenia, bo i tak tworzylibyśmy tylko pewnego rodzaju dopełnienie.
To co napisałeś można rozważyć w kliku kwestiach. Wizje raju może mieć każdy swoją. Nawet jak rozmawiam z chrześcijanami to ich opinie są bardzo różne (często nie zgodne z zasadami wiary, które sami wyznają [ale kwestie chodzenia do kościoła i poznawania dogmatów własnej wiary zostawmy na inny temat]). Dla mnie osobiście nie ma czegoś takiego jak "raj" w pojęciu konkretnego miejsca. Wierzę w zbawienie duszy, które jest możliwością większego poznania i zrozumienia Boga, świata, ludzi i samego siebie. Jest radością poznania. Potrafię to wyjaśnić tylko osobą, które czerpią radość w znajdywaniu odpowiedzi i samodoskonaleniu się. Osiągam coraz wyższy poziom i cieszy mnie to do czego doszedłem.
Zbawienie dotyczy również grzechu, a właściwie głownie jego. Tylko zbawieni od grzechu możemy być w pełni sobą. Tu mam na myśli wpływy środowiska, rodziny, zbiegów okoliczności, z których składa się nasze życie i nadaje mu wyraz. Ktoś jest uważany za złego, bo od dziecka nie miał pieniędzy, wychowywał się w dzielnicy, gdzie wszyscy dbali tylko o siebie, kradł, bo tak życie nauczyło go przetrwać, bił, bo najpierw ojciec tłukł jego i matkę... Ta sama osoba urodzona np. w katolickiej rodzinie żyjącej na poziomie średnim, z kolegami mającymi również jakieś większe wartości będzie zachowywać się zupełnie inaczej. W niebie możemy być w pełni sobą, bez pokus, czerpać radość ze wszystkiego w pełni jeszcze bardziej niż za życia.
Tak, że nie mając ręki, nogi czy prawego ucha możemy być szczęśliwi, a nasza radość będzie wychodzić ponad to co posiadamy. Chodzi o to, aby nikt "nie zasłaniał mi słońca", aby potrzebować jak najmniej, by zyskać jak największą radość. Wydaje mi się, że w niebie nie będzie potrzebne do tego już zupełnie nic, ale to tylko moja teoria, bardzo możliwe, że błędna, w niebie jeszcze nie byłam :)
_________________
There are no unlockable doors
There are no unwinnable wars
There are no unrightable wrongs
Or unsingable songs