A ja nie wierzę w pięciolatka, który może wszystko i nie jest wcale rozwydrzony... Mój rodzony bratanek nie chce nic wartościowego jeść, smakują mu 4 rzeczy: frytki, smażony kotlet z kurczaka, sucha bułka, kaszka dla niemowlaków. Wpieprza to codziennie. Moja bratowa odchodziła od zmysłów, bo nic innego nie dało się mu wcisnąć nawet do spróbowania, chociaż to grzeczny dzieciak. Zero owoców i warzyw. Jest blady jak truposz, pomijam że mało co wychodzi na słońce (bo nie lubi i tyle, a to już jest prosta droga do niedoborów witaminowych). Jak w przedszkolu bratowa usłyszała od jednej z matek, że jej córka nie zje nic oprócz bułki z nutellą, przestała się przejmować.
Poza tym warto zaznajomić się z rozwojem umysłowym dziecka, który jest znacznie rozciągnięty w czasie. I wybacz ale liczenie na jego własną inteligencję i "odpowiedzialność" to są już dla mnie jakieś jaja. Jedno dziecko zakuma szybko, większość jest beztroska, bo taka oto jest dziecięca natura, dzieci pchają paluchy do ognia, chętnie próbują swoich sików, grzebią w koszu, jedzą piasek, wyrywają sobie włosy. Po cholerę im na to pozwalać? ¯eby się potruły, porzygały, okaleczyły? Nie lepiej zaoszczędzić im cierpienia i podjąć wszelkie starania, żeby krzywda się dziecku nie stała? To jest cecha troskliwego rodzica. Ja gryzłam paznokcie pół życia i żałuję, że rodzice nie zareagowali już za brzdąca i nie wytępili tego w cholerę, bo potem było mi tylko trudniej to zwalczyć. Prędzej czy później każdy brzdąc przekona się o swojej głupocie, ale nie wszystkie te nauki na własnych błędach, jak to ujmujesz, kończą się zdartą skórą na kolanie czy ziazi na główce. Niektóre znacznie gorzej.
A większe dzieci, miewają problemy o jakich napisała cappuccino, nic dodać nic ująć.
_________________
If you don't wanna see that sunset,
stop looking in a demon's eye
Temporarily online