W pełni rozumiem takich ludzi, nie widzę w tym nic żałosnego.
Hmm, w sumie całkiem fajna opcja , trochę popracować, a potem wrócić i realizować swoje pasje, zamiast
sterczeć w biurze, którego się nie znosi.
A, że śpią byle gdzie, jedzą byle co? Spójrzmy na to jak na taki obóz harcerski z dawnych czasów, przygodę...