Nie wiedziałam gdzie umieścić ten temat, więc z braku pomysłów pojawia się tutaj. Jeżeli nieadekwatnie, przesuńcie.
Przyszło mi do głowy pewne zagadnienie. Zanim do niego dojdę, muszę coś wyjaśnić:
Strach powstał kiedyś (prawdopodobnie) jako uczucie mające chronić nas przed niebezpieczeństwem. Nie znam się na tym: google jakoś nic nie chce konkretnego powiedzieć o mechaniźmie strachu, albo niedokładnie szukałam.
Wracając do tematu: strach jest więc zupełnie uzasadniony jeśli chodzi o takie sprawy jak strach przed szczekającym psem. Lęk przed ciemnością również da się prosto wyjaśnić: w ciemności wzrok, a więc 'główny' zmysł ludzi, staje się bezużyteczny, utrudnione jest więc wykrywanie niebezpieczeństwa.
Co jednak ze strachem przed zjawiskami paranormalnymi, takimi jak duchy, potwory? Nie istnieją, więc takie uczucie jest zupełnie nieuzasadnione.
Strach i lęk to dwa oddzielne uczucia: strach przed czymś uzasadnionym i określonym, lęk przed nieokreślonym. Lęk jest więc zupełnie bezużyteczny z punktu widzenia ewolucji: po co człowiek ma się bać czegoś, co nie istnieje? Czyżby natura 'zakładała', że coś takiego może się kiedyś pojawić? Lęk przed zjawiskami nadnaturalnymi może także wynikać z przyzwyczajeń kulturowych- w kulturze ludzkiej wykształcił się lęk przed duchami.
Jakie jest wasze zdanie? Czy to nie jest jakieś uzasadnienie, że zjawiska paranormalne jednak istnieją?
_________________
"(...)Godny jest przecież, bym go dzisiaj chwalił
I wielbił pieśnią za to, że przez chwilę
Istniał zmierzch, ranek i ziemia, i morze,
By Luthien mogła wśród nich się pojawić (...)"
J.R.R. Tolkien