Panel logowania

Nie masz jeszcze konta na e-Mlodzi.com?

Zarejestruj siê!

Zapomnia³eœ has³a?

Przypomnij je

Autor

Wiadomo¶æ

zephyrwings  

User


Wiek: 25

Do³±czy³a: 30 Sie 2017

   

Wys³any: 2017-08-30, 10:03   Zachowanie ojca

Witam, przepraszam za długi post

Mam poważny problem z ojcem, wczoraj nastał punkt kulminacyjny tego problemu... I dzisiaj nie wiem co zrobić i co myśleć, dlatego tutaj piszę. Ale od początku.

Ojciec niby dobry człowiek, ma jakieś zainteresowania, można z nim pogadać, dał mi parę wskazówek co do tego jak jeździć samochodem. Utrzymuje mnie, pomaga finansowo.
Pracuje on w korpo. W jego pracy sytuacja non stop jest mniej lub bardziej napięta, stresuje się dużo - rozumiem, z czego wynika jego stres.

Ale on przynosi ten stres całkowicie do domu, nie rozróżnia pracy i życia rodzinnego. Od kiedy pamiętam w domu potrafi wybuchnąć afera z byle powodu, bo on miał zły dzień w pracy. Mama twierdzi, że trzeba nauczyć się ustępować z drogi w takich sytuacjach i szukać dobrego momentu na nawiązanie interakcji z ojcem.
Szkoda tylko, że niejednokrotnie okres czasu kiedy z ojcem nie można było o niczym porozmawiać bo był ciągle zdenerwowany pracą, przeciągał się do tygodnia, dwóch, trzech tygodni... I było to ciągłe chodzenie na palcach kiedy ojciec jest w domu, bo wystarczy wtedy powiedzieć cokolwiek, by go zdenerwować. Co najgorsze, ojciec czasami traci świadomość tego co robi - w swoim stresowym amoku podjada z lodówki, wielki kawałek szynki po drodze rzucając psu. Mówię, proszę, tłumaczę, żeby tego nie robił. A on odpowiada mi prosto w twarz "jak to, nic jej przecież nie dałem". I w jego oczach widzę, że on naprawdę zrobił to bez żadnej myśli...

Potrafi także bez namysłu obrazić mamę. Mama go o coś luźnego zapyta, typu "co ci przygotować na obiad", ten coś odburknie pod nosem, mama spokojnym tonem powtarza pytanie, a on rzuca "zamknij się idiotko". Ilekroć próbuję mu wytłumaczyć, że jego zachowanie jest nie w porządku, 1) najpierw odrzuca moje słowa od świadomości, jakby mnie nie słyszał, 2) potem udaje, że nie słyszy - czyli widzę, że do niego dotarło, ale nie dostaję odpowiedzi, 3) zaczyna się denerwować i obraża się/wszczyna awanturę.

W ostatnim roku sytuacja strasznie się pogorszyła. Moja psychika na tym ucierpiała. Nikt mnie nigdy nie nauczył, jak radzić z emocjami, co to są właściwie poszczególne emocje, co robić, gdy się nie rozumie własnych emocji... Zachowanie ojca wpływało na mnie coraz bardziej, zaczęłam wyładowywać się na pewnej bardzo ważnej dla mnie osobie. Wszczynałam awantury bez powodu, obwiniałam winą wszystkich tylko nie siebie, traciłam świadomość obrażając kogoś - wypisz wymaluj coraz lepsza kopia tatusia. Miałam wielkie nasilenie nerwicy w tamtym okresie, depresję, wahania nastrojów... Koniec końców ta bardzo ważna dla mnie osoba wspomniana wcześniej, nie wytrzymywała już mojego zachowania. Sama miała swoje poważne problemy, nie mogła się rozdwoić, zwłaszcza, że jesteśmy z różnych miast. Najistotniejsza dla mnie relacja poszła się kochać...

Rozmawiałam z psychologiem szkolnym, trochę mi pomógł sobie wszystko w głowie poukładać, zrozumieć sytuację. W lutym było wielkie nasilenie konfliktu w naszej rodzinie, pomogli dziadkowie, potem rodzice ze mną porozmawiali, obiecali poprawę. Prosiłam ojca, żeby poszedł do psychologa.

Oczywiście ojciec nigdy do psychologa nie poszedł. I choć ze dwa, trzy miesiące były naprawdę spoko, to sytuacja wróciła do poprzedniego stanu. Znowu awantura, znowu obietnica poprawy, że niby wszyscy się rozumiemy... A potem dalej rozstrojona atmosfera w domu, ojciec nie przyjmuje żadnych uwag i próśb pod swoim adresem, a my mamy utrudnione codzienne życie we wspólnym domu. Przykładowo, od dawna chciałam aby ojciec zmienił pewne zachowania wobec psa, bo bez tego nieważne było zachowanie moje ani mamy - piesek będzie sprawiał pewien ten sam problem. No i nic, sprawa tkwi w tym samym miejscu, ja psu nie wytłumaczę "słuchaj, proszę ignoruj tatę kiedy tak robi". Zwrócenie ojcu uwagi skutkuje 1) wyparciem, 2) zignorowaniem, 3) awanturą.

A teraz wczorajszy punkt kulminacyjny. Zbiłam szklankę, ojciec zaczął się przesadnie denerwować, a ja próbowałam mu powiedzieć, żeby się uspokoił bo przesadza. On oczywiście musiał mieć ostatnie słowo w słownej przepychance, ale gdy usłyszałam, że tym ostatnim słowem jest "pie...lona gówniara" to pomyślałam, że tym razem nie dam sprawie przycichnąć.

Powiedziałam, że sobie nie życzę żeby tak mnie nazywać, plus jaki ojciec obraża swoją córkę z powodu szklanki? Oczywiście u ojca kolejno wyparcie, potem udawał, że nie słyszy, a na koniec się zdenerwował. W tym momencie ja też byłam już zdenerwowana, jeszcze miałam na względzie wszystkie te poprzednie razy, kiedy obrażenie nas uchodziło mu na sucho... Trzasnęłam drzwiami, poszłam dokończyć sprzątanie po tej głupiej szklance, a ten wypadł z pokoju i prawie doszło do rękoczynów. Na koniec wygarnęłam mu to wszystko, co teraz tutaj piszę i jeszcze kilka innych rzeczy, także to, że zachowuję się po prostu coraz bardziej jak on, tracę panowanie nad sobą, nie słucham innych, nie potrafię sobie z tym poradzić, ale że ja w odróżnieniu od niego przynajmniej byłam z tym u psychologa.

Dzisiaj mama wkurzona dzwoni i mówi, że ogólnie wszystko to moja wina, bo trzeba się nauczyć żyć z ojcem, ustępować w dobrym momencie, nie reagować... Wypomniałam jej parę całkiem niedawnych incydentów, kiedy on bardzo chamsko ją potraktował, a ona przez to potem chodziła smutna albo zła. I ona kompletnie tego nie zauważa. Dla niej to się stało normalne, przyjmowanie skutków jego stresu.

Widzę, jak wpływa na mnie ojciec i pracowałam nad sobą. Ale już widzę w swoim charakterze coś, czego nie było w nim rok temu i boję się, że będzie gorzej. Dla matki sytuacja z ojcem wydaje się normalna, bo babcia z dziadkiem też mieli kłopotliwe małżeństwo. A ja nie chcę tego przekazać dalej... Chcę wychować swoje dzieci świadomie, bez niepotrzebnych awantur, bez ojca któremu będę pozwalała na wylewaniu swojego stresu na nie. Dlatego nie chcę się godzić na takie traktowanie...

Boję się i nie wiem co robić. Zabrać to co mam i psa i się usamodzielnić? Nie opłacę studiów, które wybrał mi ojciec. Z resztą nie chcę zostawiać tej rodzinnej sytuacji taką, jaka jest... Ojciec stwierdził, że się wyprowadza. Matka nie widzi problemu w jego zachowaniu i będzie obwiniać mnie, bo dla niej to stało się normalne...

Nie ogarniam. Powiedzcie, może powinnam iść za radą mamy i ignorować zachowanie ojca, dlatego, że daje mi pieniądze? Bo tyle się tego nasłuchałam, że sama już nie wiem co jest dobre a co złe... i to mnie też bardzo martwi. :/
 

metalmummy  

Junior Admin

MATKA



ImiÄ™: Karolina Magdalena

Wiek: 32

Do³±czy³a: 28 Gru 2010

   

Wys³any: 2017-08-30, 10:55   

Nie wiem co Ci doradzić ale i tak podziwiam Twoje opanowanie.
Ojcom, mężom, braciom, mężczyznom, chłopcom od zawsze można więcej i to bezkarnie.
_________________
przestrzegaj regulaminu młody człowieku.
 

kotekmagellanek  

User


Do³±czy³a: 30 Sie 2017

   

Wys³any: 2017-08-30, 14:49   

to ciężka sprawa. Całkowicie rozumiem, że się tak tym przejmujesz, bo u mnie w domu też mam chorą sytuację. Wiem,że to co się dzieje w domu całkowicie przenosi się na Twój włąsny stan emocjonalny. Pół roku temu też miałam straszne załamanie przez moją rodzinę, różni ludzie próbowali mi pomóc. Wtedy też ktoś mi powiedział, że mimo tego co dzieje się w domu powinnam starać się budować swój własny jak najlepszy świat. Trudna sytuacja nie może sprawiać, że Ty się poddajesz. Musisz walczyć i to przetrwać tak żeby to co dzieje się w domu nie wpływało na decyzje jakie podejmujesz. Pamiętaj, że wszystko zależy od Ciebie. Nie pozwól żeby nieporozumienia w rodznie wpływały na całe Twoje życie. Musisz starać się budować normalne znajomości a kiedyś rodzinę, tak żeby twoje dzieci nie musiały przeżywać tego co ty. Nie mów sobie że nie możesz bo masz źle w domu. To zależy od ciebie kim będziesz i do czego w życiu dojdziesz a także jak będą traktować cię inni. Walcz! ;)
 

Forum m³odzie¿owe e-Mlodzi.com