Nie znam oficjalnej nazwy ateisty i agnostyka (jeśli nie mylę pojęć :D ). Zawsze na swój sposób rozumowałem, że Agnostyk to osoba, która nie wie czy Bóg istnieje czy też, Go nie ma. Natomiast Ateista jest przekonany, że Boga nie ma.
Ateizm jest dla mnie wiarą w to, że Boga nie ma, do tego ze smutnym końcem. Według ateisty po śmierci nic nie ma, tracimy świadomość. Nie ma nawet czerni. NIC
Po śmierci już nigdy nie zobaczymy rodziców, sióstr, braci, męża/żony, dzieci. Nie poczujmy ciepła słońca na twarzy, chłodzącego wiatru. Straszny koniec.
KiedyÅ› znajomy, starszy goÅ›ciu (koÅ‚o 60 lat) przez caÅ‚e życie ateista, w ciszy i spokoju. W wielkiej zadumie powiedziaÅ‚ „Nie wierzÄ™, że to wszystko od tak po prostu siÄ™ koÅ„czy. Tam coÅ› musi być”.
KiedyÅ› nie wierzyÅ‚em w caÅ‚y „ten koÅ›ciół”, ale zawsze w gÅ‚Ä™bi duszy czuÅ‚em, że tam coÅ› jest. Głównie to byÅ‚o moim powodem poszukiwania Boga. MyÅ›lÄ™, że każdy z nas czuje podobnie, tylko ten wewnÄ™trzny gÅ‚os zagÅ‚uszamy. TelewizjÄ…, radiem, komputerem, czy znajomymi. Przez caÅ‚e, życie gonimy, nie mamy czasu zatrzymać siÄ™, posÅ‚uchać gÅ‚osu swojej duszy. ZagÅ‚uszamy go, zagÅ‚uszamy sumienie. Próbujemy poprzez przekonywanie innych, że Boga nie ma, przekonać siebie. BÄ™dziemy przekonywać siebie do koÅ„ca życia, a i tak przed Å›mierciÄ… gdy zbliża siÄ™ nas czas zawahamy siÄ™. Dlaczego czÅ‚owiek walczy ze sobÄ… tego nie wiem. Może wynika to ze strachu. Strachu przed miÅ‚oÅ›ciÄ…, przed poÅ›wiÄ™ceniem dla innych. Nie ma siÄ™ czego bać Bóg jest miÅ‚oÅ›ciÄ…, tak wielkÄ…, że kocha nas już od momentu poczÄ™cia, aż do Å›mierci, przez caÅ‚y czas naszego życia. Tak bardzo obawiamy siÄ™ oddać tej bezgranicznej miÅ‚oÅ›ci.
We wnętrzu czujemy potrzebę miłości. Chcemy być kochani, chcemy kochać, czynić dobro. W środku jesteśmy dobrzy, chcemy pomagać. Kiedy jednak widzimy osobę w potrzebie i nie wymaga to szybkiego działania. To zaczynamy się zastanawiać, a może podejdzie ktoś inny, a może poradzi sobie sama ogarnia nas strach, że inni patrzą oceniają, że nie damy sobie rady, wstydzimy się. Często właśnie rozum nie pozwala nam zawierzyć miłości, nie słuchamy swojego serca.
Chcecie odczuć obecność Boga ? Macie odwagę?
Wyjedzcie sami na wakacjach w miejsce gdzie rzadko zaglądają ludzie, np. na jakąś małą polankę w lesie. Spędźcie tam najlepiej jak Jezus 40 dni, ale jeśli nie stać was na tyle to choć tydzień, dwa. Bądźcie sami, ze sobą. Bez telewizora, komputera, komórki, bez ludzi. To tak naprawdę niewielkie poświęcenie. Tylko dwa tygodnie z waszego, życia. Odpoczniecie tam, a być może odnajdziecie siebie.
SÅ‚yszaÅ‚em od znajomego, że istnieje rodzaj „rekolekcji” podczas których żyjemy w klasztorze. Bez żadnych mediów, bez kontaktu z ludźmi. Można tylko rozmawiać z jednÄ… osobÄ…. Zakonnikiem, który odpowiada na nasze pytania odnoÅ›nie życia i Boga.
Podejrzewam, że nie znajdzie się osoba która będzie miała na tyle odwagi, wstydzicie się? Boicie? Nie wiecie jak zacząć ? To takie proste wystarczy tylko się ruszyć!