Jeść i pić na mieście.
Strata zdrowia i pieniędzy.
Brzydzę się. I brzydzę się tym, że się brzydzę.
W końcu tylu wybitnych jada i pije. Bez obaw, że nie wie, jakiej mąki użyto do wypieku ciasta.
Ja mam taką skłonność, żeby to wszystko czytać. I odczuwam lęk kiedy nie znam procesu produkcji.Próbuję to leczyć.
Z marnym skutkiem. Bo kiedy już zjem, to ile zajmuje mi mycie zębów po tym obrzydlistwie, że leci mi krew.
Biorę też tabletki i muszę wymiotować.
Kiedy zostaję na dłużej, to nie jestem w stanie myśleć. Tylko obgryzam paznokcie i palę papierosy.
Straciłam dużo pieniędzy. Przez te papierosy. I jadanie pieczonych ryb. Popijanych winem.
Gdyby nie towarzyszył mi lęk, byłyby to bardzo ładne chwile życia. Z moją przyjaciółką.
Wszystko musi być takie perfekcyjne.
A wracając do tematu, bo nieco odbiegłam. Nie pracuję. I nawet bym nie chciała.
A gdybym musiała obsługiwać ludzi, to czułabym się fatalnie.
Kto wie. Może zmusi mnie do tego życie. Na pewno zmusi. Bo wciąż o tym mówię.
Nigdy nie pracowałam. Mama mi nie pozwalała ze względu na wątłe zdrowie psychiczne i fizyczne.
Dlatego teraz nie jestem zbyt zaradna życiowo. Moim sposobem radzenia sobie z problemami jest telefon do rodziców.
Zawsze odbiegająca od wszystkiego.
_________________
W miękkim futrze kota