Ostatnio szperając w internecie, natknąłem się na pewnym forum na temat dotyczący zawodu nauczyciela. Wypowiadały się tam głównie osoby dorosłe. I szczerze, po takich zdaniach, jakie prezentowali forumowicze z tamtego forum, zrobiło mi się nauczycieli żal.
Nie wiem jak wy sądzicie, ale ja zawsze będę bronił zawodu nauczyciela i to nie dlatego, że chcę zostać nauczycielem czy też jestem dzieckiem nauczycieli. Nie wiem skąd się bierze gniew do tego zawodu, ba... rzekłbym że kształtuje się archetyp zawodu nauczyciela jako zawodu łatwego, w którym praca jest krótka i przyjemna, a pensja odpowiednio proporcjonalna do godzin- według mnie zbyt mała.
Rozpocznijmy od początku- kształcenie się nauczyciela. Studia oczywiście zależą od przedmiotu który chce się nauczać. Niby nic wielkiego, jednak studia (jak to studia) są całkiem trudne i na katedrze pedagogiki zupłenie.... wymieszane. Psychologia, nauka intonacji głosowej, oczywiście wykłady związane z przedmiotem, którego chce się nauczać- zawsze znajdzie się coś co nie pasuje do zainteresowań. Jednak by być nauczycielem trzeba przejść.
Lecimy dalej, praca. Gdy miałem 10 lat, zawsze dziwiło mnie czemu moja mama zawsze wracała zmęczona z pracy. Teraz gdy mam 16 lat już wiem- mieć w klasach I-III cukrzyka, 2 uczniów z ADHD i dodatkowo jednego z jakimiś zaburzeniami mózgowymi... Wiem, pewnie zaraz powiecie, że będąc na studiach, trzeba się oswoić z myślą, że i takie dzieci się trafią. Dodatkowo praca bardzo odpowiedzialna, jeśli na lekcji jakieś dziecko pójdzie na wagary i coś mu się stanie- odpowiedzialność w 50% ponosi nauczyciel. Trochę to dziwne, mieć 20 osób na głowie. jakby tego było mało nauczyciel nie może być karany wyrokiem sądowym czyli- nauczyciel złapany na jeździe po pijaku na 99% nie będzie mógł więcej uczyć i co dalej ze sobą zrobić?nauczyciel musi również współpracować z rodzicami, ale nie zawsze tak jest. Rodzice często uważają że ich dziecko jest nieomylne i zawsze jest grzeczne jak aniołek... I weź z takimi gadaj. Czytając opinie na tamtym forum, jedna mnie uderzyła- "Jezu, w szkole posiedzą maksymalnie 7h, potem wracają do domu i sprawdzają sprawdziany czy klasówki przy swoim ulubionym serialu". Gdyby nauczyciele sprawdzali klasówy przy serialach, to rzadko kiedy ocena byłaby adekwatna do tego, co jest napisane na klasówce. Co do 7h w szkole, nie zapominajmy że nauczyciele przygotowują się do każdej lekcji. Przypominają sobie troche materiału, co wyróżnić z materiału, co podyktować by w zeszycie znalazły się najważniejsze rzeczy. Szczerze do tego punktu bym mógł jeszcze pisać dogłębnie o uzpełnianiu dzienniku, wypisywaniu świadectw.
Pensja, bardzo kontrowersyjny temat, zwłaszcza gdy chodzi o płące nauczyciela...
Nauczyciel po studiach (innego wyjścia być nie może...) zarabia mniej więcej tyle samo co robotnik budowlany, no może o 200zł więcej. Młodzi ludzie po dobrych technikach potrafią przy dobrym zatrudnieniu zarobić 2000zł /miesiąc, młody nauczyciel, po studiach, który uczył się o co najmniej 3-5 lat dłużej niż jego rówieśnik, zarabia zaraz po zatrudnieniu około 1200zł... Nie wiem jak wy uważacie, ale dla mnie jest to kolosalna różnica. Jeszcze pewnie zaraz powiecie, że nauczyciele mniej pracują niż inżynierowie czy lekarz. Prawda, ale nie bez powodu nauczycielom dali wakacje (dogłębnie sprawdziłem, wakacje nie zostały stworzone dla uczniów, tylko nauczycieli). Powodem tym okazał się wysiłek włożony w pracę. Tak więc nauczyciele nie mają lekko. W sumie mówiłem już o tym. Tak czy siak, uważam że pensja nauczyciela powinna wynosić około 3000 po 20 latach pracy (moja mama po tylu latach ma 2400zł, ale tylko dzięki temu, że wzięła bardzo dużo nadgodzin w postaci dodatkowych lekcji dla dyslektyków itp.) Normalnie miała by jakieś 1900zł. Młody nauczyciel który wchodzi w zawód powinnien zarabiać około 1500zł conajmniej.
Denerwuje mnie jeszcze jedna sytuacja, a mianowicie złe zdanie o nauczycielach, które często jest wyrabiane w rózne sposoby. Np. dzieci siedzą z rodzicami i oglądają wiadomości, w których pokazują strajk nauczycieli. Jeden z rodziców mówi "no i po co oni strajkują, jak pracują tak mało i tak łatwo? Co za głupia grupa zawodowa?", dzieci oczywiście potem naśladują zdanie rodziców, bo to ich autorytety. Jeszcze gorzej jest jeśli to dzieci mówią źle o nauczycielach (niekiedy słusznie, ale to że się dostało jedynkę z odpowiedzi to nie wina nauczyciela) i skarżą się rodzicom. Ludzie powinni wspierać zawód nauczyciela, bo nauczyciele nie szukają wojny z innymi grupami zawodowymi, tylko walczą o swoje.
Nie wiem co wy sądzicie o tym zawodzie. Pewnie myślicie "przecież nauczyciele musieli wiedzieć z czym się wiąże ten zawód". Nie czepiałbym się tego wszystkiego gdyby nie fakt, że pensja nie jest proporcjonalna do wykonywanej pracy... Każdy nauczyciel idac na studia ma nadzieje, że będzie lepiej i w końcu ten zawód zostanie doceniony. Ja też mam taką nadzieję. Zawsze będę trzymał stronę nauczycieli. Wypowiadajcie się, argumentujcie i kontrargumentujcie.