Dosyć poważnie zastanawia mnie ta dziwna potrzeba szyderstwa. Z wypowiedzi towarzysza
Koownala aż kipi energia, ale taka negatywnie naładowana. Po przeczytaniu od początku do końca tego co zawarł w swoim tekście
VGA jeszcze bardziej zacząłem się zastawiać - na co komu ten hejt? Polonistą nie jestem, jednak mimo to zwróciłem uwagę na przejrzystość i lekkość z jaką VGA komponuje zdania. Momentami przypominało mi to styl, którym niegdyś posługiwała się w swoich książkach nie żyjąca już Joanna Chmielewska. Daje mi to 100% pewność, że nie mam do czynienia z impotentem intelektualnym, co w pewnym sensie napawa mnie można powiedzieć entuzjazmem. Wnioskuję także, że jest po studiach, co z resztą na początku zostało wyłuszczone. Nawet jeśli obecnie nie stanowi to jakiegoś wyczynu(taki argument na pewno padnie) to warto docenić chęć rozwoju i poświęcenia swojego czasu, który idzie w parze ze "stratami" materialnymi. Studia kosztują, nawet jeśli są one w trybie dziennym to trzeba liczyć się z kosztami transportu. Porzucę jednak wyliczanki, bo nie chodzi przecież o stawianie wartości materialnych na podium, które w zasadzie nie są żadnymi wartościami. Są one rzeczą, przedmiotem zrobionym przez człowieka dla człowieka by pomóc a również pośredniczyć w działania prowadzących do uprzedmiotowienia istoty ludzkiej. Nie wiem czy istnieje coś gorszego niż to. Człowiek powinien szanować samego siebie przykładem czego są studia. Samorozwój jest bezcenny, ziarno raz zasiane bez przerwy kiełkuje, jeśli oczywiście chłonie to co jest potrzebne. Ale i do tego potrzebny jest rozsądek(również zanikający), z którym dokona odpowiedniej selekcji. ¯adna żywa istota nie przeżyje jeśli będzie spożywała wszystko, każdą rzecz, zdechnie ponieważ w tym co je będą znajdowały się także śmieci.
VGA podjął decyzję, która w stosunku do jego osoby budzi we mnie swego rodzaju uznanie - postanowił dokonać zmian w swoim życiu. I na prawdę nie ważne od czego zaczął, tutaj źródłem wszystkiego jest inicjatywa będąca matką pewnej cechy ludzkiej, którą my znamy jako chęć działania, lub motywację. Mniej lub bardziej. Dla mnie to jedno i to samo. Nie bawmy się w sędziów sprawiedliwych, nie nam jest oceniać czy podejmowane przez daną osobę kroki są śmieszne, a jeśli stwierdzimy, że są one sprzeczne z ideami, którymi my kierujemy się w swoim życiu, to tym bardziej powinniśmy się ugryźć w język. W razie potrzeby go stracimy, jest to jednak żadna cena za uzyskanie pewnej międzyludzkiej równowagi. Buta jest złą cechą. Każdy idzie swoja ścieżką, nie mamy prawa naprowadzać nikogo na tor, który dla nas jest zasadny. Może i przesadziłem z patetycznością, ale każdy krok na przód dokonany indywidualnie przez każdą osobę jest w stanie zmienić nie tylko jej życie, ale życie wielu innych istnień. Wynalazki, które dzisiaj stanowią pomnik XX wieku nie zstąpiły z nieba, nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystkiemu przyświeca jakaś idea, każda dziedzina, która stanowi otoczkę ludzkiej(i nie tylko ludzkiej) egzystencji powstała w jakimś celu. Dlatego właśnie we wszystkim można znaleźć ogólnie mówiąc sens. Na pewno znajdą się osoby, które na przykład postanowiły jednak się nie zabijać, dać sobie szansę na
zmiany tylko dlatego, że spadający listek nadał pewnego sensu i przywrócił im wolę życia.
Wydedukowałem także, że VGA skupia w sobie szereg wartości, które dzisiaj nie są ani dostrzegane, ani doceniane. Jedną jest niezależność czy nonkonformizm. Dla mnie ten tekst jest nie tyle manifestacją co próbą pokazania, że świat wariuje. To wariactwo będące niewątpliwie chorobą cywilizacyjną postępuje ponieważ nie istnieje żaden "złoty środek", który zahamowałby ten cały proces. Cywilizacja ludzka popadła w dziką chęć robienia czegoś tylko dlatego, że robi to każdy. Podam prosty przykład, może i z dupy wzięty, ale jakże dzisiejszy, w którym sam uczestniczyłem. Nie tak dawno spotkałem pewnego młodzieńca(nie powinno was to zadziwić, niektórych przynajmniej) przyodzianego w rurki. Zapytałem go będąc pełen szczerego zainteresowania i niepokoju jednocześnie, dlaczego, po co właściwie je nosi. Tylko tyle, bez zbędnych pytań. Nie zdziwiła mnie odpowiedź. "Jak to dlaczego? Wszyscy noszą, taka moda". A teraz zróbmy sobie przerwę aby spokojnie zastanowić się nad pewną rzeczą - kto kilku milionom jak nie miliardom osobników płci męskiej na naszym globie wmówił, że mają nosić rurki bo to jest modne, i ze jest to coś czego oni chcą, coś co muszą mieć i czymś czego od dawna pragnęli, ale nikt im tego nie dał. Niczym francuski antropolog, który Dogonom pokazał zapalniczkę, on im to daje. Kupujcie i noście to wszyscy, to jest logo moje. Nie wymagało to tęgiego umysłu. Otóż niegdyś instynkt przetrwania, który bezpowrotnie przeszedł do historii, na dodatek błędnie(może to jednak celowy zabieg?) utożsamiany z ludami prymitywnymi. Poniósł on klęskę w metaforycznej batalii robię miejsce dla czegoś pozbawionego sensu. Instynkt nie jest cechą prymitywną, ta wiedza jest gwarantem przetrwania w każdych warunkach. Znane jest nam powiedzenie, że zwierzęta potrafią być bardziej ludzkie niż sam człowiek, wynika to z tego, że zwierzę nie wyzbyło się tej cechy, która(bardzo mi przykro z tego powodu) zmieniła oblicze na instynkt który objawia się dzisiaj jako potrzeba noszenia kawałka ujowej jakości, ale jakże luksusowej szmaty na tyłku. Przecież to kawałek szmatki, która często nie jest nawet cokolwiek warta, ale droga jak diabli albowiem zaprojektował ją bardzo znany człowiek znany z tego, że jest znany. Taki człowiek tworzony jest po to by "programować" innych na bezmózgie, butne, chciwe i leniwe byty. Czy na prawdę rurki, które traktuję jedynie jako przykład zastąpiły wartości, z których człowiek kiedyś był tak bardzo dumny? Gdzie podział się honor? O duchu walki nie wspominam, przecież walką jest instynkt, to wola walki i przetrwania. Doszło niestety do tego, że ta cecha uleciała bezpowrotnie jak dymek z świeczki, którą ktoś przed chwilą zgasi. Nawet jeśli pozostała jakaś cząstką będąca pozostałością z ducha walki jest w kimś, to i tak jest bezużyteczna. Osoba, która straciła wolę objawiającą się jako radość czerpaną z życia lub innych darów, których ludzką ręką nie sposób dotknąć, będąc także chęcią do czegoś, potrzebą rozwoju, etc. jest niczym, istotą, która nie mogłaby nawet posłużyć jako forma zapłaty. Cóż z takiej osoby?
Wydaje mi się, że zawarłem wszystko to co chciałem i to co było potrzebne, dlatego za słuszną decyzję uważam to aby powoli skończyć ten zlepek zdań, który jak mniemam dla innych pozostanie bez sensu. Albo i nie. Na zakończenia chciałbym jednak raz jeszcze zaznaczyć to co sprawiło, że zawiodłem się na istocie ludzkiej. Nikomu nie wolno krytykować, wyszydzać a przede wszystkim wytykać niczyich działań, które inicjują mniejsze lub większe zmiany w życiu takiej osoby. Choćby dlatego, że świadczy to o wewnętrznej pustce, którą taka(krytykująca, szydząca i wytykająca) osoba w sobie nosi. Przyjmowanie takiej postawy przyśpiesza jedynie proces coraz bardziej postępującego wariactwa, w które niestety wpadła nasza cywilizacja. A to niszczy wszystko to co zbudowane zostało na krwi naszych dziadków, krwi która według mnie jest najwyższą zapłatą. Przypłacili to własną śmiercią - czyli nic w zamian. Nigdy jednak nie jest za późno aby się odwdzięczyć.