Cześć nazywam się Paweł, mam 19 lat i jestem tegorocznym maturzystą:)Charakteryzuje się tym, że jestem bardzo nieśmiały i nie mam poczucia własnej wartości, pewnego uznania, wiary w swoje możliwości. Jednak nie wiąże się to z tym, że brak mi ambicj. Jest wręcz przeciwnie bo mam swoje cele, plany, marzenia i chcałbym osiagnąc to co sobie założyłem. Staram się jakos pracowac nad sobą aby zmienić nastawienie do samego siebie. Nie napisałbym tutaj gdyby ostatnio nie przydażyła mi się pewna sytuacja. Pojechałem z rodzicami odwiedzić naszą rodzinę. Krewni mojego taty mieszkają jakieś 600 km od nas w związku z czym zadko sie odwiedziamy. Nigdy nie miałem jakoś dobrego konaktu z moim dziadkiem, zawsze miałem wrażenie ze gardzi mną, traktuje mnie jak kogos gorszego, faworyzuje moich kuzynów a mnie uważa za czarną owce. Jednak mimo wszystko aż tak bardzo nie zrażałem się do niego,,,,zawsze to było takie moje odczucie i nigdy nie powiedzial mi cos takiego wprost abym starał się go unikać. Podchodzilem do tego z dystansem .....niestety do czasu. Teraz zdaje maturę i mój kochany dziadek w rozmowie zemna,,zapytal sie mnie czy jak sie ucze potrafie cos zapamietac,,,,nastepnie sam stwierdzil,,"ze tak ja tez cos tam zawsze zapamietam" dowiedzialem sie też, że jestem pierwotny ...cokolwiek to znaczy. Pytal sie mnie czy ja przystepuje do matury co wydawalo sie dla mnie conajmniej smiesznym pytaniem. Może nie jestem orłem ale daje sobie radę a cala moja rodzia traktuje mnie jakbym byl conajmniej uposledzony jakis i sam nie potrafie odpowiedziec sobie na pytanie skad takie podejscie domnie sie wlasciwie bierze bo w moim otoczeniu nikt mnie tak nie traktowal. Moja kochana ciocia jak szedlem do liceum powiedziala mojemu tacie ze powininem isc do zawodówki bo nie dam sobie rady,,,ja nie mialem zadnej 3 na swiadectwie z gimnazjum a wynik mojego testu to 72 punkty wiec chyba nie bylo az tak zle. Jesli ktos by wam mówil takie rzeczy czy nie bylibyscie za przeproszeniem "wku..." ??? Jeszcze mój dziadek zamiast jakos wesprzec mnie na duchu ,gada takie glupoty ze poprostu sam w to nie wierze co slyszalem....odjechalem stamdat z poczuciem jakbym byl jakis inny od nich,,,,jakbym mial na sobie jakas skaze,,,tak to prawda moi kuzynowie studiuje na politechnice , maja stypendium ale jakim prawem ktos mnie obraza i tak skresla??? Nienawidze swojego dziadka chociaz powininem sie teoretycznie wstydzic ze tak potrafie powiedziec. Juz lepiej jakby mnie zwyzywal z jakieos powodu to potrafilbym mu wybaczyc....Nie wiem czego oczekuje, że tutaj napisalem. Moze poprostu jakies opini na ten temat. Dotknelo mnie to jak mnie traktuja i naprawde czuje sie jeszcze mniejszy chociaz zaczynalem sobie wszystko jakos ukladac