Mam wrażenie, że trochę odbiegamy od tematu ale trudno.
Całe szczęście większość młodych wiąże ból psychiczny z trudnymi przeżyciami i głębokim smutkiem. Ale...
Znam osobę, która z pomocą drugiego człowieka i dzięki głównie własnej determinacji wyszła na prostą z zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i/lub borderline (orzeczenia lekarzy były różne w zależności od szpitala).
Wizyty u psychiatry, psychologa, pobyty w szpitalu, leki różnego rodzaju - nic nie pomagało przez lata.
Piękna historia, bo można powiedzieć, że podniosła się dzięki miłości. Do kogoś. W sumie dobry materiał na książkę, może kiedyś wykorzystam.
Oczywiście, nie jest to cudowne uzdrowienie i pewne elementy powracają i pewnie powracać będą.
Ale zakończyła z takimi rzeczami jak samookaleczenie, psychotropy, konieczność brania leków,bezradność, depresja, beznadziejna samoocena, różnego rodzaju lęki, brak podejmowania działań, strach przed ludźmi. Ogromem bólu psychicznego właśnie.
Mam mocno mieszane uczucia do sposobów "alternatywnych". Duchowych. Mistycznych. Nie wiem co o tym sądzić, bo argumentować mogę zarówno za, jak i przeciw. Tak jak mówisz, może to powodować większy obłęd lub nawet, moim zdaniem, być jedną (mniej znaczącą ale zawsze) z przyczyn zewnętrznych choroby.