¯yjemy w czasach postępującej feminizacji - zaciera się rola kobiety i mężczyzny - również w pracy. Tylko jeśli zrozumiemy, na czym polega zdrowa feminizacja, to zrozumiemy dlaczego nie ma nagle tabunu kobiet-górników.
"Zdrowy feminizm" daje możliwość równych praw, czyli takie same możliwości rozwoju zawodowego dla obu płci. Nie oznacza to, że kobieta MUSI robić to samo co mężczyzna, a mężczyzna MUSI to samo robić co kobieta - to błędne, stereotypowe pojęcie o równouprawnieniu ("Kobieto chcesz równych praw to skikaj z kilofem do kopalni").
Brak dyskryminacji w pracy, z poszanowaniem indywidualnych cech w przypadku każdej płci, to jest prawdziwe równouprawnienie. Uszanowanie tego, że kobieta jako człowiek, nie płeć, czasem jest w czymś tak samo dobra jak mężczyzna lub nawet lepsza, tak samo jak uszanowanie tego, że czasem to mężczyzna ma większe predyspozycje do pewnych zawodów niż kobieta.
Przykład: zdrowe równouprawnienie oznacza, że jeśli facet chce być przedszkolanką i ma do tego predyspozycje, to będzie mieć takie same szanse na zatrudnienie jak kobieta; a jeśli kobieta będzie chciała pracować w górnictwie albo jako kierowca TIR-a, to jeśli będzie mieć do tego predyspozycje, to będzie miała takie same szanse na zatrudnienie jak mężczyzna. Naturalnie większość kobiet nie ma np. tyle siły fizycznej co mężczyźni, więc trudno spotkać kobietę-górnika. Ale myślę, że byłoby już łatwiej o przedszkolanki wśród mężczyzn w dzisiejszych czasach
Co o tym sÄ…dzicie?