Hm, moim najgorszym 'rozstaniem', było rozstanie w te wakacje. Chłopak taki troskliwy, och, i ach, kochany, kocha mnie, a tu bach, koniec, bo tak naprawdę to mu się nie podobam i głupio mu się ze mną rozmawia. I ja głupia się zryczałam, zamiast przyznać, że on chamem był (a do tego narcyzem) zwykłym ;p Z kilka nocy nie spałam przez niego, ale potem mi przeszło, popsioczyłam trochę na niego, i, co dziwne, gadam z nim teraz raz na czas. Inne rozstania wyglądały tak, że smutniałam, wzdychałam, psioczyłam (to pomaga zwyciężyć smutek! ;p) na byłego, i koniec. Mówiłam sobie na koniec, że lepszego sobie znajdę, i że miłość to nie wszystko, i że w ogóle to młoda jestem xP
_________________
Gościem dzisiejszego wieczoru jest Jezus
Rzucił heroinę
Upija Å‚yk ze swojej szklanki
I Ramlösa przemienia się w wino