Lubię konie, ale jeździłam tylko raz na nich.
To znaczy, kiedy jeszcze byłam młoda, to mnie babcia sadzała na konia, ale tylko na nim siedziałam.
Potem podziwiałam z daleka, kiedy jakiegoś widziałam, dotykałam i przytulałam, to było na tyle, trochę się ich bałam. "Och konik".
Dopiero niedawno, kiedy miałam okazję sobie naprawdę na nich pojeździć, to było coś niesamowitego. Wciąż robi mi się ciepło na duszy, kiedy o nich pomyślę, to był Cios, tak się ten koń nazywał.
Niezwykle piękne.
I jeszcze, kiedy się można było nimi zająć, wyczesać, to też sprawiało mi radość.
Może kiedyś kupię konia, choć na razie to jest niewykonalne, nie mam gdzie go trzymać, nie mam kiedy się nim zająć. Nie mam pieniędzy.
Ale jak będę miała to nazwę go Brzask.