ojejeee jak mi sentymentalnie...
moje dziecięce menu:
- kogel mogel
- lody danonki
- maltesers
- tanie oranżady w szklanych bodajże zielonych butelkach zwrotnych
- frugo
- kinder niespodzianki
- oryginalne przedszkolne kopytka z serem i cukrem
- strzelające batoniki bodajże z różową panterą na opakowaniu
- gumy kulki
- dumle
- lody pałeczki
- i takie lody z krówkami na opakowaniu - już ich nie widzę nigdzie
-
Cytat:
lizaki co można było na nich grać
z papużką na opakowaniu :D
- gwiazdki milky waye
- takie długie żelki sprzedawane na sztuki i oranżadki w proszku w równie długich rurkach
Wata cukrowa, oranżada za 50 gr w szklanych butelkach, Bezy, Frugo, Oranżadki w proszku w takich torebkach małych, lody na patyku(nazwy nie pamiętam ale opakowanie było ciemno niebieskie z misiem polarnym), gumy Turbo, Pringlersy (czy jak to się tam pisało, te chipsy w tych tubach). Więcej nie pamiętam.
oj tak, dawno nie jadłam a w podstawówce miałam kolege który co tydzień z piekarni "odpadki" dostawał (czyli końcówki sękaczy które były odcinane "żeby było ładniej"). Razem wszystko w jeden dzień zjadaliśmy w trzyosobowej grupce.
guma Donald, słonecznik, oranżadki w proszku które jadło się na sucho, rurki z proszkiem musującym, andruty, takie długie żeli posypane kwaśnym proszkiem, kinder biovital żel i oczywiście vibovit.
_________________ If you have to go don't say goodbye
If you have to go don't you cry
If you have to go I will get by
Someday I'll follow you and see you on the other side...
i jeszcze ziemniaki w plasterki pieczone u babci na piecu kaflowym
_________________ "strach jest niezwykle podniecający. Ludzie lubią być straszeni. To działa na nich jak chwile przed orgazmem. Wszyscy pragną tego zaznać. To niezwykłe doświadczenie."
Z produktów sklepowych to najbardziej lubiłem takie pianki, zresztą do teraz można takie kupić.
Kiedyś babcia zawsze robiła 'swojski' makaron, jak zostawało ciasta, to kładłem na piec kaflowy, pycha.