Pełne szczęście? A cóż to takiego? Szczęście jest pojęciem względnym, a z tegoż powodu, że ludzie są chciwi i pazerni dążą cały czas do czegoś nowego. Jeśli osiągnę "szczęście" to kiedy będę wiedziała, że to jest właśnie szczęście? Czy jeśli odnajdę swoją miłość będę szczęśliwa? A co jeżeli nie? Co jeżeli moje szczęście będzie opierało się na czymś zupełnie innym? I czy poznam że to właśnie szczęście?
Załóżmy, że będę "szczęśliwa" jeśli odnajdę swoją drugą połowę. Odnalazłam ją. Szczęście trwa przez chwilę, bo później wracają problemy - a to dziadek chory, a to nie mam kasy, a to to, a to tamto. Kto z Was tak naprawdę doznał szczęścia? Czy szczęście w ogóle istnieje? Czy może po prostu zauważamy świat takim jakim chcemy go widzieć i wtedy czujemy się "szczęśliwi"?
De facto... Ja nigdy nie czułam szczęścia. Owszem, były radości, uniesienia. Ale czy powinnam zaliczyć to do szczęścia? Czy gdy osiągnę cel i wartości wyznaczone w życiu będę szczęśliwa? Czy może nadal będę dążyła do czegoś więcej?
_________________
'Każdy bowiem dzień nosi w sobie wieczność...'