ja mam mieszane uczucia.
Wiem, że akcja pomaga, wiem, że wiele szpitali dostało potrzebny sprzęt, wiele małych istotek dzieki temu teraz żyje.
Jednak samo zbieranie to bardziej zawody, wyścig szczurów.
Każdy lata gdzie sie da, żeby tylko uzbierać najwięcej. Ale nie po to, aby pomóc większej ilości dzieci, ale dla własnej satysfakcji bycia najlepszym.
U nas w mieście tak było.
Zbierałam podczas jednego koncertu.
Czułam sie troche jak sęp, czatując na ludzi pod kościołem, podchodząc do starszych, czasami nawet zniedołężniałych ludzi. żeby mieć najwięcej.
Podczas kolejnych następnych dni docierało to do mnie.
Nawet myśli, że zbierałam na sprzęt dla chorych dzieci nie zagłuszyły mojego sumienia.
_________________
Bazgram na czystej BIA£EJ kartce, nie chce wprowadzać poprawek.
¯yje bez brudnopisu.